PDA

Zobacz pełną wersję : Zalany HD2



Charlie
28.11.10, 01:27
Cześć,
chciałem się z Wami podzielić swoją ostatnią przygodą z Leo i zarazem spytać, czy komuś z Was również się takie coś przytrafiło.
Mianowicie, w wyniku niemiłego incydentu Leo wpadł mi do wanny. Od razu go wyciągnąłem, baterię i karty SIM i SD też oczywiście wyjąłem, wytarłem ręcznikiem, wysuszyłem zimnym powietrzem z suszarki i położyłem w ciepłym, acz nie gorącym miejscu. Wiedziałem, że musi tak poleżeć przynajmniej dzień, ale po jakichś dwóch godzinach nie mogłem już wytrzymać z nerwów i go odpaliłem. Po włożeniu baterii telefon sam się włączył (co już wzbudziło moje obawy). Podświetlenie przycisków migało w niepokojący sposób, a sam Leo zachowywał się tak, jakby różne przyciski były naciskane w nieuporządkowany sposób. Zatem znowu wyjąłem baterię i zostawiłem go, żeby sobie poschnął. Dwa dni później, kiedy po raz kolejny włączyłem telefon, z przyciskami nie było już problemu, natomiast ekran zaczął się zachowywać tak, jakby jakiś niewidoczny palec naciskał różne rzeczy na wyświetlaczu. W tej chwili myślałem, że już będę musiał się z nim pożegnać, ale nie poddałem się. Rozebrałem go i złożyłem jeszcze raz. Ku mojej uciesze, telefon działa już bez zarzutu (do tej pory przynajmniej, czyli jakieś dwie godziny).
Czytałem kilka tematów na xda o przemoczonych Leo i zobaczyłem tak naprawdę, że ten telefon reaguję za każdym razem bardzo różnie. Mój wpadł do płytkiej wody i nie leżał tam dłużej niż 3 sekundy i miałem takie przygody. Natomiast inny koleś przez przypadek zostawił swojego HTC na kilka godzin w głębokiej kałuży i nie miał z nim żadnego problemu.
A jak jest z Wami? Czy ktoś jeszcze może się "pochwalić" swoim zalanym HD2?

ohlers
28.11.10, 01:35
Zamiast zalewać swojego HD2, sam wolę czasem się zalać ;D
Ostatnio przeleżałem tak w wannie jakieś 7 godzin, i kiedy się obudziłem z zimna(woda wystygła)
wszystko dalej działało ok ;D

ArturN
28.11.10, 19:19
Masz szczęście, że nie poszła płyta główna. Dobrze że nie suszyłeś ciepłym powietrzem (każdy myśli, że położyć na słońce, grzejnik czy wysuszyć ciepłym powietrzem za pomocą suszarki) Dobrze że odpalając po dwóch godzinach telefonu nie posadziłeś. Radzę innym w takim przypadku aby nawet z dwa dni nie wkładać bateri aby naturalnie sam się wysuszył

Charlie
28.11.10, 22:45
Łatwo mówić, żeby nie włączać telefonu przez kilka dni, ale z braku żadnego innego aparatu, jedynego źródła kontaktów ze znajomymi i klientami oraz jedynego źródła internetu, a nawet z samej ciekawości i nerwów, czy telefon będzie jeszcze żył, nie mogłem wytrzymać i musiałem sprawdzić. Naprawdę cieszę się, że mogę znów z niego korzystać.

maniek9611
28.11.10, 22:56
:o jestem w szoku że tak naprawdę nic mu się nie stało, tu trzeba zachować zimną krew hehehe no i cierpliwość żeby go nie tykać. Gdzieś jakiś czas temu czytałem że komuś do kibla wpadł, to dopiero masakra :D

Pawelek
29.11.10, 19:43
CO do zalanych telefonów mam trochę doświadczenia. Na szczęście pracuję w branży elektronicznej mam trochę pojęcia na ten temat. Powiem tak: po takim zalaniu według mnie obowiązkowe jest rozebranie go na części pierwsze. Przemycie go w myjce ultradzwiękowej jeśli takie niej mamy to użycie środka technicznego do czyszczenia układów elektronicznych i płytek drukowanych. Dopiero to może dać na 99% pewności że z telefonem nie będzie nam się nic działo. Dawno temu mając lat 16 posiadałem nokie którą zalałem lekko wodą. Wysuszyłem i cieszyłem się nią następne 3 miesiące. Okazało się że została "przeżarta ścieżka" od mikrofonu i nic już nie byłem wstanie zrobić.
A na dokończenie dla wszystkich nie świadomych telefon po zalaniu traci gwarancje z 2 powodów :
1. Serwis po rozebraniu będzie widział osad pozostały po wodzie.
2. Teraz wszystkie telefony posiadają coś na styl papierka lakmusowego który zmienia kolor z reguły na niebieski lub różowy po kontakcie z wilgocią.

maniek9611
29.11.10, 19:50
dobrze wiedzieć, szczególnie to ciekawe

Teraz wszystkie telefony posiadają coś na styl papierka lakmusowego który zmienia kolor z reguły na niebieski lub różowy po kontakcie z wilgocią

Smogg
29.11.10, 19:55
Owszem, ciekawe, oraz mam nadzieję, że już nie takie zawodne, jak jakiś czas temu ;)

Krótka historia - żonce w jakiejś Nokii z klapką padł wyświetlacz. Serwis. I dowiedzieliśmy się, że telefon nie mający kontaktu z wodą był zalany. WTF?! Ano państwo popatrzą - i serwisant pokazał nam jakiś mały kwadracik. To oznacza że był zalany. Naprawa gwarancyjna nie wchodzi w grę. Wycena taka i taka. Koniec tematu.

Nie wiem jak to się stało, ale stało się ;P Telefon nigdy nie leżał na deszczu, nie wpadł do wanny, toalety, jeziora, morza, garnka, kałuży, misy z wodą święconą... niczego. Ale "był zalany".

Jeśli te zabezpieczenia nadal tak bardzo wyłapują naturalną wilgoć z otoczenia, to chyba strach się bać co będzie, jak się nam popsują telefony... ODPUKAĆ! :)

maniek9611
29.11.10, 20:02
U mojego teścia podobna sytuacja była w SE, także nigdzie go nie zalał, nosił go po prostu na szyi na smyczy. Nie wiem być może sie spocił trochę biedaczek ale bez przesady, taki urok lata. Widać żadnych zabezpieczeń widocznie nie ma ale czy musi być tak mało odporny na otoczenie i warunki atmosferyczne (nie mówię tutaj o deszczu czy śniegu hehe widomo przecież). Gwarancja oczywiście nie uznana bo zalany. I co z takimi ludźmi dyskutować :o

ArturN
29.11.10, 21:13
przyczyną pocenia się telefonu może być np. noszenie w silikonowej obudowie, w konsekwencji telefon nie zalany staje się "zalany" - to przeczytałem niedawno na naszym blogu domniemam od jakiegoś pracownika serwisu...

maniek9611
29.11.10, 21:20
też to czytałem i dlatego w kandonie nie noszę :D

ArturN
29.11.10, 22:12
to jest ostrzeżenie: Nie nosimy telefonu w silikonie :)