Ręka w górę, kto za dzieciaka nie przemykał się po kryjomu do lokalnego baru, by choć raz w tygodniu zagrać na tej tajemniczej, kolorowej maszynie stojącej w kącie sali? Kto żywo nie kibicował kolegom, którzy grali o swoje ostanie drobniaki? Kto nie zbierał skrzętnie reszty po zakupach i składał je na kupkę na jeszcze tę ostatnią, zwycięską grę?